03 stycznia 2025

Cała prawda o PPAP

W swoim już nawet długim zawodowym życiu, które spędzam nieustannie w obszarze jakości, miałem okazję doświadczyć wiele. Miałem okazję poznać też dużo rozmaitych narzędzi, metod i metodyk. Jedna z nich ostatnio najbardziej mnie zainteresowała, ale nie w sensie poznawczym, ponieważ znam ją od wielu lat i ogromną ilość razy ją stosowałem. Mam na myśli PPAP. Co właściwie mnie w tym procesie obecnie na nowo zainteresowało?

 

 

Od dłuższego czasu obserwuję, przyglądam się i wyciągam wnioski z tego jak funkcjonują firmy produkcyjne, nie tylko te z branży motoryzacyjnej. Chyba osiągnąłem kolejny poziom dojrzałości, gdzie praca rzemieślnicza nie jest dla mnie czymś wyjątkowo ciekawym, mimo, że jest niezmiernie ważna. Patrzę na organizacje czasem z góry, a czasem z boku. Patrzę jak powstają, jak są uruchamiane, jak stawiają swoje pierwsze kroki i ponoszą swoje pierwsze upadki oraz jak te dojrzałe firmy funkcjonują na co dzień. I tak analizując na bieżąco rozmaite obserwacje stwierdziłem, że nie ma bardziej zakłamanego procesu funkcjonującego w motoryzacji jak PPAP. W całym swoim zbiorze dobroci, który do tego procesu jest przypisany, z wszystkimi jego ogromnymi pozytywami, które powinniśmy osiągnąć poprzez stosowanie tego procesu, jednak stwierdzam, że jest w praktyce zbiorem kłamstwa i oszustwa. Przerażająca prawda. Tak bardzo przerażająca, że jak tylko ta myśl się we mnie pojawiła postanowiłem od razu o tym napisać.

 

 

Nie chcę generalizować, ale na tak dużą ilość PPAP-ów jaką widziałem, których tworzenia byłem tez świadkiem mogę stwierdzić, że skala tego problemu jest przeogromna. Co ciekawe nie dotyczy ona tylko twórców PPAP-u, czyli dostawców, w tym kłamliwym procesie biorą też udział klienci, często OEM-y, rzucając od czasu do czasu takie teksty: „popraw to w IMDS”, „popraw to w BeOn”, „popraw to w badaniu zdolności” itp. bo INACZEJ SYSTEM MNIE NIE PRZEPUŚCI”. Dramat.

Dobro i wielkie korzyści przegrały z….no właśnie z czym? Z czasem? Z pieniędzmi? Z wygodą dostawcy? Z wygodą klientów? A przecież te standardowe 18 punktów, czemuś mają służyć. Coś mają nam dać, zarówno klientowi jak i dostawcy. Przecież te punkty są naprawdę istotne i niosą ze sobą dużo pożytecznej informacji.

 

 

Dostawca kłamie, bo nie panuje nad swoimi procesami i nie mam na myśli tylko procesu wytwarzania, ale także procesu projektowania, którego elementy w pierwszych punktach PPAP-u mają swoje miejsce. Dostawca „ściemnia” bo biegając nie wiadomo za czym, nie ma czasu na rzetelną analizę ryzyka i zbudowanie na jego podstawie planu kontroli. Dostawca nie zadał sobie trudu, aby zrozumieć czym jest i do czego służy MSA, więc ślepo kopiuje jakieś wyniki wpisane w podobny formularz przez kogoś ileś tygodni, miesięcy wcześniej. W następstwie tego dziwimy się później, że cały system pomiarowy, który używamy daje nam niewiarygodne wyniki, co powoduje, że wyrzucamy produkcję i rozregulowujemy procesy produkcyjne. I wisienka na torcie to nieogarnianie i totalne niezrozumienie czym jest i po co nam SPC. Ma być zdolność procesu na poziomie 1.33 lub 1.67 i dostawca zrobi wszystko, aby taki wynik uzyskać, a kierownictwo będzie się cieszyć, że taki PPAP na pewno zatwierdzi klient. No i zatwierdza.

 

 

Zastanawiające jest tylko, dlaczego klient na to wszystko przymyka oczy. Wie o tym bo nikt mi nie wmówi, że nie jest świadomy, a mimo wszystko zgadza się na to. Czy głównie z wygody? Bo przecież jak zacznie się czepiać dostawcy to nie wyrobi się z deadlinem, to gate review w planie projektu nie będzie na zielono, tylko będzie raził kolorem czerwonym, a przecież musi być wszystko na czas, bo manager tej osoby nie pójdzie na przegląd projektu z oświadczeniem o braku sukcesu, ze statusem „ongoing”. No i ta presja wynikająca z SOP (start of production), które jest już tak niedługo. Tak, oczywiście można sobie z tym poradzić bo przecież jest jeszcze interim approval, są odstępstwa, derogacje, ale to oznacza dla szanownego klienta więcej pracy w kolejnych tygodniach, a tam do drzwi przecież puka już kolejny projekt, kolejny PPAP.

 

 

Naprawdę nie widziałem innego miejsca, które by w sobie kumulowało tyle kłamstwa. A przecież ten proces w gruncie rzeczy jest tak prosty, tak ważny i potrzebny, a przede wszystkim jest dla nas jako producentów bo ma nas uchronić przed wieloma problemami w przyszłości. PPAP ma odpowiedzieć na pytanie, czy dobrze wdrożyliśmy projekt. Te fakty nie podlegają dyskusji, podobnie jak nasza ignorancja wobec PPAP-u.

 

 

Wiem, że wiele zdań tutaj napisanych wybrzmiewają w Twoich uszach drogi czytelniku, bo są zaczerpnięte z życia, z prawdziwych funkcjonujących organizacji. Liczę na to, że będą długo rezonowały i spowodują uruchomienie pewnych procesów myślowych, które doprowadzą do powiedzenia STOP takiemu podejściu.

 

LinkedIn

Porozmawiajmy o Jakości

naSzkoleniu

tel. 665-400-176

milosz.mroz@naszkoleniu.pl